Bardzo lubię Marca Levego i jego powieści. Złodziej cieni to jego
jedenasta powieść w dorobku.
Sięgnęłam
po nią stojąc w kolejce w supermarkecie, przeczytałam opis z tyłu
i … zakochałam się w niej.
Głównym
bohaterem książki jest chłopak. Chłopak którego imię nie
pojawiło się przez kolejnych 300 stron książki. A to psikus! A w
dodatku jest on jej narratorem. Z tzw „złodziejem cieni”
przeżywamy jego dzieciństwo.
Odejście
ojca do innej kobiety, przeniesienie się do nowej szkoły oraz bycie
ofiarą klasowego osiłka to tylko niektóre z przygód jakie
przeżywamy z głównym bohaterem.
Bezimienny
chłopak posiada niezwykłą cechę – zabiera komuś cienie i
rozmawia z nimi. Jest przerażony prezentem jaki dostał od losu
jednak z czasem oswaja się ze swoim dziwactwem. W pierwszej części książki, czytamy o czasie spędzonym w szkole, przeżywaniu przez złodzieja pierwszych miłości, nawiązywaniu przyjaźni.
Bohater wraz ze swoją mamą spędza też kilkudniowe wakacje nad
morzem. Wyjazd ten odmienia jego życie na zawsze.
Nawet w pochmurne dni zdarzają się słoneczne chwile

Pragnąłem należeć do tych, dla których ziemia kręciła się, jakby nigdy nic, podczas gdy mój świat właśnie się zawalił.
W
drugiej części książki spotykamy złodzieja zmierzającego ku
końcowi studiów medycznych. Jest stażystą na izbie przyjęć, nie
ma czasu na sen a co dopiero na odwiedzenie rodzinnego miasteczka.W
przerwach między dyżurem a wykładem spotyka się z koleżanką z
roku Sophie - ale jak twierdzi to nic poważnego. Po paru miesiącach intensywnego życia, udaje mu się znaleźć chwilę czasu,
aby odwiedzić swoją matkę. Do miasteczka zabiera ze sobą
Sophie. Na miejscu spotyka najlepszego przyjaciela z dzieciństwa -
Luca, który dawniej marzył o tym, żeby żyć tak jak teraz żyje
„złodziej cieni” Niestety, rodziców Lucka nie stać było na
to, aby posłać syna do dużego miasta na studia medyczne, dlatego
Luck przejął rodzinną piekarnie swojego ojca. Za sprawą naszego
bohatera, życie Luca wywraca się do góry nogami - opuszcza
miasteczko, żeby podjąć studia medyczne.
Po
zadomowieniu się w mieście, Luc proponuje przyjacielowi szybki
wypad nad morze. Okazuje się szybko, że młodzi trafiają do
miasteczka, gdzie przed laty „złodziej” poznał Cleo.
Wspomnienia wracają a złodziej, kierowany ciekawością udaje się
do latarni morskiej. Znajduje tam list od dziewczyny, z którego
dowiaduje się, że przez kilka lat czekała na niego rok w rok w tej
samej latarni – tak jak sobie obiecali.
Po
powrocie do codziennego życia bohater zaczyna rozumieć o co chodzi
w życiu. Rozstaje się z Sophie i postanawia odnaleźć miłość
swojego życia - Cleo. Nie jest to łatwe, jednak przy pomocy Lucka –
udaje się.
Na spotkanie dwojga ludzi czasami trzeba po prostu zaczekać. We właściwej chwili oboje się dostrzegają i wreszcie odnajdują.
Złodziej
cieni to piękna opowieść o miłości, marzeniach i sile
wyobraźni. Autor jak zwykle nie zawiódł.
Jeśli
jesteście ciekawi jak skończy się historia „złodzieja” i
Cleo.. przeczytajcie książkę!
0 komentarze:
Prześlij komentarz